Pokazywanie postów oznaczonych etykietą hummus. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą hummus. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 26 lipca 2012

Śniadanko

We wszystkich dietach zawsze najtrudniejszym dla mnie posiłkiem jest śniadanie. A to dlatego, że zwykle kanapki przedstawiane są jako narzędzie szatana. A co ja zrobię - kocham kanapki! Główne źródło mojej zguby, pełne smakowitych dodatków. Zwykle jadam razowy chleb (czasem, czasem ulegam najstraszliwszej pokusie - baltoniak!), a często chrupki chlebek firmy wit-pol - kiedyś to się nazywało "moje śniadanko", teraz "lekka kromka" - pyszne, chrupiące, w listku tylko 17-17 kalorii, skład całkiem do przeczytania. A poza tym produkt polski, więc popieram. Szkoda, że nie do kupienia w każdym sklepie, ale naprawdę warto spróbować.
W kanapce odpadają wszelkie tradycyjne dodatki jak wędlina, sery, bo to klasyczne połączenie węglowodanów i białka. A można ją posmarować masłem, a najlepiej jakimś tłuszczem roślinnym i na to pomidory, ogórki, cebulka, rzodkiewki, ja też lubię np. grillowane plasterki cukinii, czy bakłażana albo pieczoną paprykę zamarynowaną z czosnkiem i ziołami w oliwie.
Można też zrobić sobie jakieś smarowidło - np. hummus.
Hummus to najprostsza rzecz na świecie, pod warunkiem, że mamy w lodówce tahini - czyli pastę sezamową. Tahini, na szczęście, można kupić także przez internet, więc pr
oblem odpada.
Inne potrzebne rzeczy to: puszka cieciorki, sok z cytryny, czosnek, oliwa, sól i pieprz.
Wszystko wrzucamy do blendera - zostawiam wodę z cieciorki i też dolewam, w razie potrzeby - i robimy pastę. Jedni wolą bardziej gładką, inni z drobinami cieciorki, gęstą, czy bardziej płynną. Ilości tahini, czy czosnku to też indywidualna sprawa, lepiej dodać, niż na wstępie przedobrzyć.
Ja, po przełożeniu do miseczki, zwykle jeszcze na wierzchu polewam pastę odrobiną oliwy i soku z cytryny.